Miłość nie zna Granic – zobacz kawałek naszej codzienności!

Wielu znajomych mówi, że chcieliby być tak szczęśliwi jak my. Dziś zbijemy Was z pantałyku, ponieważ nasza Miłość nie jest wyjątkowa, nie jest też przykładem godnym do naśladowania – jest po prostu nasza. Jednak, jak każda Miłość może być Inspirująca. Chcemy, abyście wiedzieli, że ciągle uczymy się tej Miłości. To nie jest tak, że Amor trafił w nas swoją strzałą i jest cudownie.

Miłość nie zna granic pod warunkiem, że cały czas jest rozwijana i pielęgnowana. Zapewne większość z Was swoimi oczyma wyobraźni stawiała się w miejscu Eweliny. Jeśli nie, to teraz macie okazje. Zacznijmy po kolei.

Moja Żona o 7:40 zaczyna swoją pracę, a tą ma zaledwie 10 minut od domu. Przeciętna Kowalska wstałaby po 7:05, aby na szybko zjeść śniadanie, przemyć twarz i zęby. U nas taki scenariusz by się nie sprawdził – o nie! Wstajemy zwykle koło 6:00, choć Ewelina wcześniej, ponieważ robi serię ćwiczeń by się wzmocnić. Pewne czynności, praktycznie musi wykonać za mnie np. ubieranie, jedzenie czy też mycie – ja tego samodzielnie nie jestem w stanie zrobić. Po porannym “obrządku”, każde z nas zaczyna swoje prace. W połowie dnia ktoś do mnie przychodzi, zazwyczaj ktoś z Rodziny, bym coś zjadł i – potocznie mówiąc – wylać, chociaż nie chwaląc się; mam mocne zawory. Ewelina ma szczególny tryb pracy; czasem wraca do domu po ośmiu, a niekiedy po trzech godzinach. O której by nie wróciła, zawsze ma coś do zrobienia – sprzątanie, pranie, gotowanie, włożenie i wyciąganie mnie z wanny… Nie wspomnę już o rehabilitacji.

Lecz, po co Wam o tym piszę; po to by Was przytłoczyć? – absolutnie, nic z tych rzeczy! Moja Żona świadomie wybrała to, co wyżej w wielkim skrócie opisałem. A w rzeczywistości, wybraliśmy siebie nawzajem. Gdyby nie było Miłości, to także nie byłoby nas. Któż inny, jak nie Ewelina by ze mną wytrzymał? Nie mam bladego pojęcia.

Tak,  tylko co chcę tym przekazać? – Chcę przede wszystkim powiedzieć mojej drugiej połówce, że jest dla mnie “Super Hero” i przepraszam za moje humory, które czasem miewam. A Wam chcę powiedzieć, że być w takim Małżeństwie to niebywałe szczęście, a zarazem wielka i długotrwała praca. Jednak to, co najlepiej smakuje wymaga wysiłku, cierpliwości, a nawet wyrzeczeń.

Co nie zmienia faktu, że warto. i.. każdemu z Was tego Życzę.

10 Komentarze

  1. AsiaOdpowiedz18 stycznia 2017 o 23:31 

    Bardzo fajni z Was ludzie!

    • Łukasz i EwelinaOdpowiedz19 stycznia 2017 o 08:48 

      z Ciebie też Asia 😉

  2. SzymonOdpowiedz19 stycznia 2017 o 00:12 

    Świetne, dziękuję za ten wpis 🙂 Pozdrowionka

    • Łukasz i EwelinaOdpowiedz19 stycznia 2017 o 08:46 

      Dzięki Szymon! 🙂

  3. MichałOdpowiedz19 stycznia 2017 o 20:34 

    Pozdrawiam Was serdecznie. Ciebie, Łukaszu, znam wirtualnie – kilka lat temu zamówiłem u Ciebie małą pracę graficzną. 🙂 Oczywiście została wykonana. I mamy wspólnego znajomego, którego znam ze świata realnego. 🙂
    Czytając Wasze wpisy doskonale rozumiem te rozterki, przemyślenia, postępowanie itd. Też jestem wózkowiczem, choć mnie jakiś czas temu “dopadła” choroba neurologiczna…
    Życzę Wam wiele szczęścia! 🙂

    • Łukasz i EwelinaOdpowiedz19 stycznia 2017 o 20:43 

      Cześć Michał! Bardzo dziękujemy za Twój komentarz. Tobie także życzymy wszystkiego dobrego! 🙂

  4. Liść Chrzanu tańczy makarenęOdpowiedz23 lutego 2017 o 13:19 

    Jako już nie najmłodsza osoba,a właściwie kobieta siedząca na wózku w miłość nie wierzę. Co na to wpłynęło to historia głęboka jak rzeka i bardzo nudna,ale,kurczę.
    Fajnie,że jest Wam razem fajnie. Miło się na to patrzy.
    Pozdrawiam.

  5. Liść Chrzanu tańczy makarenęOdpowiedz23 lutego 2017 o 13:19 

    Jako już nie najmłodsza osoba,a właściwie kobieta siedząca na wózku w miłość nie wierzę. Co na to wpłynęło to historia głęboka jak rzeka i bardzo nudna,ale,kurczę.
    Fajnie,że jest Wam razem fajnie. Miło się na to patrzy.
    Pozdrawiam. 🙂

  6. MariolaOdpowiedz16 stycznia 2018 o 21:38 

    Jestem pod totalnym wrażeniem waszej postawy wiem że życie nie jest usłane różami bez kolców, podziwiam was i do końca będę podziwiać.
    Znam was ze wspólnoty i muszę przyznać iż bardzo mnie zastanawia jak to jest że zawsze ale to zawsze macie na twarzach uśmiech od ucha do ucha!
    Tak myślę jakie zbulwersowanie musiało być wyryte na twarzach tych osób z deptaka co centralnie przed nimi się całowaliście pamiętacie, mówię wam jak bardzo mnie rozbawiło stwierdzenie ze jesteś bratem Eweliny i wiele innych przygód o których pisaliście.
    Pragnę wam powiedzieć za ten temat, temat jest super i fajnie że podjęliście taką decyzję.
    Może pomału zacznie zmieniać się stereotyp ludzi szczególnie tych wcześniej urodzonych na temat miłości osób niepełnosprawnych.
    Ja pamiętam kiedy jeszcze poruszałam się na wózku bardzo mnie paraliżował wzrok na mnie małych dzieci. Mam też nadzieję że rodzice małych pociech będą pod tym kontem uczyć ich dlaczego tak jest. Mariola

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.